Po kilku komplikacjach związanych z brakiem fotek i dostępu do laptopa jestem. W tej notce dodam zdjęcia i lakonicznie opiszę każdą z odżywek w mojej kolekcji. Postaram się, aby było to treściwe, ale bez zanudzania, bo trochę tego mam. Sama jestem wzrokowcem, więc wolę patrzeć niż czytać.
W notce dodam maseczki z Ziaji, te z Kallosa pomijam, bo są już tutaj zrecenzowane.
Jest to część pierwsza. Resztę opiszę w drugiej notce dziś :-)
Na pierwszy ogień idą prawie puste już maski Ziaja. Przetestowałam wszystkie trzy warianty. Największym ich atutem jest zapach, trudno go porównać do czegokolwiek, ale jest przyjemny i podejrzewam, że spodoba się każdemu. Opakowanie zawiera 200 ml produktu w cenie ok. 6 zł. Moim zdaniem średnio wydajna, przy bardzo długich włosach starcza na 5 zastosowań. Konsystencja typowa dla odżywek, gęsta, po przewróceniu słoiczka "do góry nogami" zawartość nie wylewa się. Stosuję zgodnie z zastosowaniem oraz na końcówki. Nie obciąża.
Szczerze przyznam, że niebieska opcja przypadła mi do gustu najmniej. Moim faworytem jest Intensywny kolor, przede wszystkim zawiera o wiele więcej składników dobroczynnych. Również ma za zadanie odbudowywanie, nawilżanie i odżywianie, a dodatkowo ochronę włosa i przedłużenie trwałości koloru, więc jak dla mnie nawet w tym zwycięża. Ulubieńcem jednak jest za działanie. Widzę o wiele większe zdolności regenerujące. Ponadto kosmyki są milsze w dotyku, łatwe do rozczesywania oraz zadbane.
Maskę wygładzającą polecam dla włosów niesfornych, naprawdę się sprawdza. Zachęcam do spróbowania tych cudeniek i znalezienia swojego ulubionego wariantu.
Po przeczytaniu wielu przychylnych opinii odżywka znalazła się na mojej liście życzeń. Z upływem tygodni recenzje te wyparowały, co bardzo mnie dziwi, gdyż to jedna z najlepszych odżywek jakie miałam przyjemność używać. Na promocji płaciłam za nią 7 zł za 200 ml. Jest bardzo wydajna, choć lubię "przesadzić" z jej ilością. Mimo to nie przyspiesza przetłuszczania skóry głowy, delikatnie zaś obciąża. Tubka jest solidna i poręczna, choć wątpię, że wydobędę produkt do końca. Konsystencja gęsta, niespływająca z włosów, a zapach? Typowy dla szamponów i odzywek Nivea. Obłędny.
Póki co jako takich zdolności regenerujących nie zauważyłam, ale mi chodzi o skuteczną ochronę zniszczonych już końców i w tym przypadku działa genialnie. Kosmyki się już nie łamią i nie rozdwajają, wyglądają na zdrowe. Moje sianko jest naprawdę miłe w dotyku, odżywione i piękne. Oczywiście pomaga w rozczesywaniu. Bardzo ją lubię i chętnie na przecenie kupię ponownie.
Kosmetyki Stapiz są profesjonalne, przez co trudno dostępne. Jak już można zauważyć, jestem fanką pięknych zapachów jeśli chodzi o produkty do pielęgnacji włosów. Sleek Line to linia o bardzo charakterystycznej woni. Balsam z jedwabiem do włosów zniszczonych i suchych kupiłam w drogerii, zapłaciłam 9,99 zł za 1 litr! Butla jest jednak niewygodna i przelałam do dozownika z pompką. Produktu potrzeba niewiele, przez co jest bardzo wydajny. Jest rzadki, trochę spływa z włosów. Nie obciąża.
Nie regeneruje włosów, ale nie łudzę się, że cokolwiek je odbuduje. Za to pozostawia błyszczące, miłe w dotyku, sypkie i pachnące. Faktycznie ułatwia rozczesywanie i układanie. Włosy nie elektryzują się i nie puszą. Przy takiej cenie i pojemności zachęcam do przetestowania. Wiele nie stracicie, a być może wiele zyskacie.
Odżywkę kupiłam w komplecie z szamponem za 5,40 zł. Serię masło kakaowe wyróżnia piękny, unikalny zapach. Zdecydowanie wyczuwam masło shea. Pojemność to 200 ml. Jak dla mnie bardzo mało wydajna, muszę nałożyć jej naprawdę dużo, aby włosy były co najmniej znośne. Konsystencja rzadka. Poręczne opakowanie. U mnie przyspiesza przetłuszczanie skóry głowy.
Włosy faktycznie są wygładzone. Poniekąd więc zadanie spełnione. Nie ułatwia jednak rozczesywania i splątywania. Nie wyglądają na zdrowe i wypielęgnowane w przypadku suchych. Nie są również ani miękkie ani lśniące. Polecić mogę jedynie osobom, które nie mają problematycznych włosów, a zdrowe i niefarbowane i lubią zapach serii.
Produkt kupiłam za 3,50 zł w pobliskiej drogerii. Pojemność to 200 ml. Zapach można porównać do świeżo wypranych ubrań. Subtelny i piękny. Bardzo rzadka konsystencja. Należy używać niewielką ilość, gdyż może obciążać, ja często ją po prostu spłukuję.
Bardzo lubię stosować na świeżo umyte włosy zamiast jedwabiu. Bardzo ułatwia rozczesywanie i układanie. Zapewnia połysk i elastyczność. Ze względu na niską cenę można wypróbować, jest świetna. Niestety nie regeneruje włosa, ale wygładza.
To by było na tyle.
Miłego dnia!
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz jest dla mnie niesamowicie ważny. Daj znać, co Ci się podobało, a co byś zmianił/a. Dziękuję! :-)