Dzisiaj bardzo chcę opisać produkty profesjonalnej marki Kallos. Jest bardzo popularną, dobrą marką. Na dodatek w wyjątkowo przystępnych cenach. W mojej ulubionej drogerii produkty te wahają się w granicach 8-12 zł i mają duże pojemności- od 0,5 do 1 litra. Oczywiście są produkty, które jeszcze przetestuję, ale póki co, chcę opisać działanie tych, których posiadam.
Maska Crema al Latte jest bardzo popularna. Niestety nie mam opisu producenta w języku polskim, gdyż zamawiałam w sklepie internetowym. Wraz z wysyłką płaciłam 22 zł za litrowe opakowanie, które starcza na bardzo długi okres użytkowania. Wszystkie kobiety w mojej rodzinie się w niej zakochały.
Największym atutem odżywki jest oczywiście zapach. Budyniowo-mleczny. Nie znam osoby, której woń nie przypadła do gustu, jest to nie możliwe, gdyż jest obłędna. Kolor ma zwykły, biały. Konsystencja raczej gęsta, przez co jest bardzo wydajna. Wystarcza niewielka ilość, by nałożyć ją na całą długość końcówek. Maseczka mleczna nadaje się do każdego rodzaju włosów i podzielam tą opinię. Nie obciąża i nie przyspiesza przetłuszczania, ale staram się omijać nasadę.
Odżywia i nawilża włosy, ułatwia rozczesywanie. Jest niezawodna i bardzo chętnie ponownie kupię tą tubę. Wnika wgłąb włosa, o czym świadczy zapach utrzymujący się cały dzień. Zdecydowanie nadaje się do włosów farbowanych, rozjaśnianych i zniszczonych zabiegami fryzjerskimi. Do zdrowych i naturalnych również. Z resztą polecam przetestować wszystkim, nie kosztuje kroci, a starcza na długi okres użytkowania i przede wszystkim działa!
Maskę Midollo&Placenta kupiłam po moich pozytywnych odczuciach z powyższą. Łożyska są roślinne, a nie zwierzęce, więc nie ma obaw. Znane są ze swych działań odżywczych i pielęgnacyjnych. Polecana jest do włosów rozjaśnionych, suchych, łamliwych oraz po trwałej. Wzmacnia osłabione włosy, zapobiega nawet ich wypadaniu, więc nie boję się stosować jej od nasady. I mimo, że mam włosy skłonne do przetłuszczania z tą maską nie ma o tym mowy. Zapach jest troszkę gorszy, choć również piękny- leśny, roślinny. Włosy po użyciu są błyszczące, miękkie w dotyku, nawilżone i zadbane. Nie puszą się, łatwo się rozczesują. Poprawia kondycję kosmyków nawet w najgorszym stanie.
Opakowanie, konsystencja i kolor są takie same. Jeśli chodzi o regenerację włosów bardziej polecam tę maskę.
Kupiona za 11,99 zł w Hebe.
Natomiast szampon kupiłam po pozytywnych odczuciach blogerek o opcji Vanilla. Właśnie tę opcję zapachową chciałam wybrać, ale niestety nie była dostępna. Miałam polski opis producenta, ale łatwo odkleił się po dotknięciu mokrymi dłońmi. Kupiłam za 8,99 zł za litr w standardowej cenie w drogerii Hebe. Butelka jest zwykła, co bardzo mi się podoba. Szampon do włosów farbowanych wylewa się łatwo przez dziurkę w nakrętce.
Na początku nie przypadł mi do gustu, gdyż bardzo plątał moje rozjaśnione włosy. Jednak po lekkim zregenerowaniu powyższymi maseczkami sprawdza się idealnie. Bardzo dobrze oczyszcza zarówno włosy jak i skórę głowy, czyli jak dla mnie już jest super, gdyż producenci obiecują nam odżywienie, nabłyszczenie etc. zapominając o podstawowym działaniu. Zawiera prowitaminę B5, która ma duże powinowactwo do keratyny. Fajnie się pienie i cudownie pachnie. Wydajność jest naprawdę spora, a patrząc na pojemność starczy mi jeszcze na długi okres użytkowania.
A oto mój najnowszy nabytek. Nie używałam go jeszcze, dopiero dziś kupiłam za 9,99 zł za 600 ml. Kosmetyki Diplony są bardzo zachwalane, więc idę właśnie przetestować swoją odżywkę.
Miłego wieczoru i dobranoc!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz jest dla mnie niesamowicie ważny. Daj znać, co Ci się podobało, a co byś zmianił/a. Dziękuję! :-)