Podczas ostatniej wizyty w Hebe, o czym już niżej wspomniałam postanowiłam się poddać badaniu, które miało na celu sprawdzić nawilżenie cery w kilku strefach. Ku mojemu zaskoczeniu mój wypadł dość słabo mimo, iż często nawilżam cerę kremami. Postanowiłam konsekwentnie wziąć się za nawilżanie skóry. Na początek do mojego koszyka wpadł krem Nivea Soft oraz maska nawilżająca Ziaja z zieloną glinką ze względu na zaufanie do tych marek. Zakup tych produktów nie przekraczał 6zł, więc jak na początek idealnie.
Kilka słów od producenta można przeczytać po kliknięciu na zdjęcie (wtedy się powiększy). Ja mogę powiedzieć o nim, że jest naprawdę genialny! Nadaje się do twarzy, ciała i dłoni, przez co jest uniwersalny. Ponadto bardzo wydajny, wysmarowałam sobie nim całe ciało przy niewielkiej ilości kremu. Zdecydowanie lepszy od tradycyjnej Nivei w granatowym opakowaniu, nie jest aż tak tłusty, jest rzadszy i ma delikatniejszą konsystencję. Zapach jest po prostu obłędny! Subtelny i taki świeży. Przed wklepaniem na twarz cały dzień smarowałam sobie nim dłonie, stawały się gładsze i miększe w dotyku. Aplikację na skórę twarzy pozostawiłam na noc. Bardzo przyjemnie się rozprowadzał, delikatnie, pachnąco, miło. Moje zdziwienie kolejnego dnia rano sięgało zenitu! Cera wyglądała promiennie i zdrowo, nie uczulił, nie zatkał porów. Lekkie przebarwienia i oznaki zmęczenia stały się mniej widoczne. Buzia była wyraźnie piękniejsza i miękka. Najważniejsze jednak dla mnie było nawilżenie i oczywiście nie zawiodłam się. Faktycznie było odrobinę lepiej, w szczególności na policzkach, gdzie problem występował ze zdwojoną mocą. Co do alkoholi w składzie jestem nastawiona bardzo sceptycznie, ale chyba mogę wybaczyć mu wszystko przez wgląd na to, że naprawdę działa. Po zużyciu tego opakowania na pewno kupię drugie, trzecie, czwarte... Rewelacja.
Jeśli chodzi o tę maseczkę to sama nie wiem, czy mam do powiedzenia tyle dobrego, co o powyższym kremie. Jako duet sprawdza się całkiem dobrze, ale sama maseczka chyba nie przypadła mi aż tak go gustu.
Po nałożeniu:
Maseczka ma konsystencję typową dla masek oraz całej serii Ziaji. Nakłada się ją bardzo łatwo i szybko zasycha, ale nie na tyle, by nie móc poruszać mięśniami twarzy. Kolor zielonkawy, ma całkiem przyjemny, baaaardzo subtelny, kwiatowy zapach. Prawdę powiedziawszy ledwie wyczuwalny. Mam uczucie, że lekko ściąga cerę. Opakowanie w porządku, cena jest bardzo niska- nieco ponad złotówkę. Jakość maseczki bardzo wysoka, z resztą jak reszty produktów tej polskiej marki.
Po zmyciu (ok. 15 min):
Zdecydowanie maseczka zrobiła na mnie większe wrażenie w pierwszych minutach. Mimo, że została mi jeszcze odrobina produktu, zdecydowałam, że recenzję wydam już teraz. Cera z pewnością jest lekko oczyszczona i gładsza, ale takie jest zadanie każdej maseczki. Ta miała nawilżyć, choć nie widzę tego efektu. O wiele bardziej byłam zadowolona z maseczki oczyszczającej od Ziaji. Mimo grubej warstwy jak zaleca producent nie widzę szczególnego działania. Spróbuję jeszcze raz z o wiele cieńszą warstwą, ale nie spodziewam się przełomu. Raczej przeciętniak.
I to tyle, jeśli chodzi o duet maseczka+krem. Mam nadzieję, że notka okazała się pomocna. Miłego dnia!
Muszę spróbować tą maskę :)
OdpowiedzUsuńA co do soczewek to była taka akcja, że wysyłali soczewki za darmo na wypróbowanie :)
No pewnie, może ci będzie służyć.
UsuńRozumiem, że nie ma już tej akcji?