Czas leci, co rusz to nowe produkty do testów i całkowicie wyleciało mi z głowy, że nie dodałam jeszcze na bloga opinii o moich ukochanych kosmetykach do kąpieli od Farmony z serii Tutti Frutti.
Wcześniej zrecenzowałam już mus do ciała i żel pod prysznic, teraz przyszła pora na łączoną notkę o peelingu cukrowym oraz olejku do kąpieli, również z tej serii.
Oba te produkty miałam przyjemność przetestować dzięki uprzejmości serwisu bangla.
Chcesz przeczytać o moich odczuciach? Kliknij w "Czytaj dalej".
Olejek jest naprawdę rewelacyjny.
Począwszy od plastikowej, przezroczystej butelki, dzięki której widać, ile produktu pozostało. Pojemność to 500 ml. Design jest bardzo kolorowy i owocowy. Jak najbardziej na +.
Konsystencja jest raczej rzadka, ale produkt jest niezwykle wydajny, więc nie przeszkadza mi to. Wystarczy naprawdę odrobina, by zanurzyć się w aromatycznej kąpieli.
Piana bardzo przypadła mi do gustu. Jest lekka i puszysta. Nie przepadam za gęstymi.
Zapach jest po prostu oszałamiający. Jak widać powyżej, mam opcję melon i arbuz i pachnie świeżo i soczyście. Mam w planach przetestować jeszcze inne zapachy.
Głównym zadanie płynu/olejku jest odprężenie. Ja po kąpieli jestem całkowicie zrelaksowana. Zawdzięczam to nie tylko boskimi właściwościami olejku, ale i zawartości fitoendorfin, które wprowadzają w doskonały nastrój, stymulują pozytywną energię, radość i chęć do działania.
Po takiej kąpieli skóra jest lekko natłuszczona i przyjemnie nawilżona. Całe ciało jest gładkie i miękkie w dotyku. Wręcz jedwabiste. Czasem stosowałam zamiast żelu pod prysznic i sprawdza się równie wyśmienicie.
Moim podsumowującym zdaniem, produkt ten nie tylko oczyszcza ciało z wszystkich zanieczyszczeń, ale i z wszelkich problemów, smutków i stresów.
Ideał!
Z przyjemnością do niego wrócę!
Moja ocena: 5/5
Drugim produktem, który mnie zachwycił jest cukrowy peeling o wyglądzie rozgniecionego kiwi. Prezentuje się to fantastycznie i niezwykle apetycznie.
Pojemność to 300g, a zważywszy na to, że produkt jest bardzo wydajny, starcza na długi okres czasu.
Słoiczek jest bardzo stabilny i porządny, przypadł mi do gustu. Nakrętka jest szczelna, ale nietrudno ją odkręcić. Atutem jest dla mnie również folia zabezpieczająca, gdyż mam pewność, że nikt nie grzebał w moim peelingu swoimi brudnymi paluchami. Gołym okiem widać, że jest to produkt wysokiej jakości.
Design jest radosny, na nalepce widnieją kolorowe owoce.
Produkt ma zielony kolor. Zawiera drobinki cukru, które pod wpływem długotrwałego masażu rozpływają się. Widoczne są też czarne cząsteczki, które znikają jak dla mnie w magiczny sposób.
Mam opcję melon i arbuz. Zapach jest niezwykle soczysty, świeży i kojący. Prosta czynność staje się o wiele przyjemniejsza.
Łatwo się spłukuje, pozostawiając skórę rewelacyjnie nawilżoną i subtelnie natłuszczoną. Użycie balsamu/musu/mleczka etc. jest po prostu zbędne.
Można zauważyć, że maksymalnie pielęgnuje całe ciało przy okazji zdzierając martwy naskórek. Jest skuteczny, ale delikatny.
Ciało jest widocznie odżywione i ujędrnione. Mały produkt, a potrafi tyle zdziałać. Naskórek jest miękki, delikatny i wygładzony.
Czasem (ale bardzo rzadko, w końcu peeling to peeling) stosuję jako żel pod prysznic i zrobił na mnie równie pozytywne wrażenie. Skóra jest pięknie oczyszczona i odświeżona.
Jak poprzednik zawiera fitoendorfiny, które motywują do działania i poprawiają nastrój.
Najlepszy peeling jaki kiedykolwiek stosowałam!
Moja ocena: 5/5
Mam nadzieję, że moja opinia o powyższych produktach okazała się pomocna.
PS Mam nosa, że jutro znowu będzie notka z serii "Przesyłki", a najbliższym czasie przewiduję jeszcze jedną opinię, a potem zabieram się za generalne recenzje Eveline!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz jest dla mnie niesamowicie ważny. Daj znać, co Ci się podobało, a co byś zmianił/a. Dziękuję! :-)