Mus do ciała od Farmony to drugi produkt z serii, który recenzuję na blogu. Do czynienia miałam z całym zestawem, w skład którego wchodzi: olejek do kąpieli, żel pod prysznic, cukrowy peeling do ciała oraz wspomniany na początku produkt.
Opakowanie to poręczny, niewielki słoiczek. Zawiera 250 ml specyfiku. Pozornie to mało, ale jest naprawdę wydajny. Niewielka ilość wystarczy, by pokryć daną partię ciała. Szybko, a wnet błyskawicznie się wchłania, nie pozostawiając tłustego filmu.
Kolor jest jasnozielony. Konsystencja gęsta, zbita, a zarazem mus jest bardzo lekki. Najpiękniejszy jednak jest zapach. Świeży, soczysty owoc, bez zbędnych chemikaliów. Orzeźwia i relaksuje w jednym.
Aplikacja jest niezwykle przyjemna, łatwo wydobywa się ze słoika, a nakładanie na naskórek jest dziecinnie proste i podczas wchłaniania koi zmysły.
Podsumowując, czysta przyjemność.
Skóra po użyciu jest bardzo gładka, jedwabiście miękka w dotyku. Odżywienie jest widoczne po kilku dniach.
Po kilkunastu zaś ciało sprawia wrażenie jędrniejszego, zdrowszego. Jest maksymalnie nawilżone i lekko natłuszczone. Zdecydowanie pielęgnuje.
Zawiera masło karite oraz fitoendorfiny, czyli cząsteczki szczęścia. Zauważalnie poprawiają nastrój, motywują i dodają chęci do działania, oczyszczają z negatywnej energii oraz działają odprężająco.
Sama nie wierzyłam koleżankom, które zapewniały mnie o takowym działaniu. Dziś już wiem, że o tym trzeba się po prostu przekonać na własnej skórze.
Opakowanie: 10/10
Ogólny design: 10/10
Działanie: 10/10
Dodatkowe funkcje: 10/10
Wydajność: 10/10
Dostępność: 7/10
Cena: 8/10
W każdym razie jestem w stanie polecić musy Farmony wszystkim. Są po prostu rewelacyjne. Wiele osób sobie je chwali. Mam nadzieję, że w przyszłości będę miała okazję przetestować pozostałe dwie opcje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz jest dla mnie niesamowicie ważny. Daj znać, co Ci się podobało, a co byś zmianił/a. Dziękuję! :-)