Parę miesięcy temu dostałam do przetestowania dwa balsamy o zupełnie różnym działaniu. Dziś chciałabym o nich opowiedzieć. Co konkretnie miałam okazję wypróbować?
* Push Up-Cure intensywne serum modelujące biust
* Cellu-Cure kuracja antycellulitowa.
Oba kosmetyki są dziełem Efektimy. Było to moje pierwsze spotkanie z marką.
Push Up-Cure
Serum do biustu spisało się bardzo dobrze, miałam już wcześniej styczność z podobnym kosmetykiem i miałam możliwość porównania.
Przy regularnym stosowaniu zauważyłam widoczną poprawę. Biust stał się jędrniejszy, napięty i bardziej elastyczny, naprawdę zmiana była wyczuwalna. Zdecydowanie skóra jest lepiej nawilżona oraz zadbana. Piersi stały się pełniejsze i lekko uniesione. Jak dla mnie rewelacja! Jednak nie zauważyłam efektu modelowania czy powiększenia piersi. Mimo to uważam, że jest to niezbędny gadżet w utrzymaniu dobrej kondycji biustu.
Konsystencja jest lekka, przypomina standardowe mleczko do ciała, przez co jest wydajne. Dobrze się rozsmarowuje, wchłania przyzwoicie, pozostawiając uczucie miękkości. Nie jest to jednak tłusty film.
Zapach jest subtelny, umila stosowanie kosmetyku.
Cellu-Cure
Generalnie nie mam wielkiego problemu z cellulitem, jednak wolę walczyć z nim od początku niż męczyć się w zaawansowanym stadium.
Producent zaleca kurację w okolicach miesiąca przy smarowaniu 2 razy dziennie. Mimo oszczędnego stosowania serum wystarczyło mi na 2,5 tygodnia. W tych okolicznościach niestety nie mogę zbyt wiele powiedzieć o efektach. Oczywiście nie stosowałam samego serum. Od dawna regularnie ćwiczę i pilnuję diety.
Podczas kuracji zauważyłam poprawę jędrności skóry, która stała się również gładka w dotyku. Niestety to tyle. Przejechałam się, bo takie efekty może zapewnić mi praktycznie każdy balsam.
Ogromnym (jedynym?) plusem kuracji jest błyskawiczne wchłanianie i lekka konsystencja kosmetyku. Bardzo polubiłam również ten cytrusowy zapach.
Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.
Podsumowując, mimo, iż oba kosmetyki mają tą samą pojemność (150 ml) to serum do biustu nadal nie chce się skończyć, a kurację antycellulitową zużyłam w mgnieniu oka.
Push Up-Cure oceniam na 4+, natomiast CelluCure na 2.
A Wam przypadły do gustu te kosmetyki? Dajcie znać!
Uwielbiam takie produkty do biustu - wspaniale nawilżają i napinają- muszę spróbować ;)
OdpowiedzUsuńPolubiłam oba produkty :)
OdpowiedzUsuńKosmetyki fajne, szkoda tylko, że ten krem nie powiększa biustu choć trochę, bo przydałby się taki kosmetyk :) Dałabym za niego każdą cenę ;)
OdpowiedzUsuń