4 lip 2013

Ulubieńcy czerwca

W tym miesiącu używałam raczej kosmetyków, które stały się moimi ulubieńcami w poprzednich miesiącach. Jednak w czerwcu znalazły się również kosmetyki, które odkryłam stosunkowo niedawno i bardzo się z nimi polubiłam.
Zapraszam do lektury!


W przeszłości już jej używałam, jednak Maybelline Colossal Volum' Express 100% Black zdecydowanie zasługuje na to, by do niej powrócić. Uwielbiam za maksymalne wydłużenie, pogrubienie i ekstremalną czerń. Rzęsy wyglądają naprawdę świetnie, są maksymalnie podkreślone.
Dodatkowo utrzymuje się cały dzień, nie kruszy się i nie osypuje. Mimo, iż szczoteczka maskary jest bardzo mokra (+!) to nigdy nie otrzymałam nieestetycznie posklejanych rzęs.


Krem ochronny Bambino to kosmetyk, który doskonale pamiętam z dzieciństwa. Bardzo dobrze chroni przed czynnikami zewnętrznymi, doskonale nawilża i łagodzi podrażnienia. Dodatkowo zawartość tlenku cynku pozytywnie wpłynęła na moją trądzikową cerę. Krem zniwelował drobne krostki i zapobiegł powstawaniu zmian skórnych.
Jak dla mnie kosmetyk doskonały, który staram się stosować w granicach rozsądku. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez niego, na stałe zagościł w mojej kosmetyczce.


Odkąd porzuciłam szczotkę z plastikowymi włoskami, moje włosy są mi wdzięczne. Szczotka z włosia nie wyrywa ich, jest o wiele delikatniejsza, a przy tym lepiej rozczesuje splątane kosmyki. Po użyciu są miękkie, wręcz puszyste, jedwabiste w dotyku i piękne. 
Naprawdę moje zniszczone włosy są pokochały i nie mam zamiaru zamienić jej na żadną inną. No, chyba, że skuszę się kiedyś na Tangle Teezer ;-). Jednak po użyciu zawsze używam jedwabiu na końce, gdyż włosy są dla mnie aż nadto puszyste- wręcz puchowe.


O tym kosmetyku pisałam w notce parę dni temu, jednak Eveline Slim Extreme 4D złote serum wyszczuplająco modelujące zasługuje na to, by wspomnieć o nim w ulubieńcach.
Przez cały czerwiec używałam bardzo namiętnie i jestem zadowolona z efektów. Pomaga w procesie odchudzania oraz redukcji cellulitu. Ponadto jest bardzo wydajne, a także pozostawia na ciele subtelny brokat, idealny na tę porę roku.
Uwielbiam i z pewnością jeszcze kiedyś wrócę.


Kocham szampony z tej serii, a Garnier Fructis Grapefruit Tonic należy do moich ulubionych, zaraz po Fruity Passion. Zapach jest lekki i bardzo soczysty, mój luby potwierdza, że utrzymuje się na włosach przez cały dzień. Bardzo dobrze się pieni, wręcz doskonale, przez co wystarcza na bardzo długo.
Po spłukaniu szamponu, włosy są miękkie i lśniące, pierwszy raz użycie odżywki nie było konieczne. Kosmyki są lekkie przez cały dzień, świeże, błyszczące i wyglądają na zadbane. Przyjazny skład był przy żmudnym procesie regeneracji włosów.

W tym miesiącu to na tyle. Mam już swoje sprawdzone kosmetyki, a te dołączyły do tej listy. Teraz jedyne, czego poszukuję to dobry, kryjący, długotrwały podkład.
Możecie mi jakiś polecić ;-) ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój komentarz jest dla mnie niesamowicie ważny. Daj znać, co Ci się podobało, a co byś zmianił/a. Dziękuję! :-)

Labels

Powered by Blogger. Blogger Template by Intikali.org. Supported by Iskael and BlogSpot Design.