Maski firmy Kallos należą do moich ulubionych i lubię często do nich wracać. Mają dużą pojemność, są niezwykle wydajne i mają wspaniały wpływ na moje włosy.
Maska Kallos Vanilla była na mojej wishliście od długiego czasu, przez pozytywne opinie blogerek. Postanowiłam ją wypróbować i... nie zawiodłam się.
Oczywiście maska zamknięta jest w ogromnym słoju (1000 ml), szata graficzna widoczna na zdjęciu. Wizualnie prezentuje się ciekawie.
Cena (drogeria Hebe) wynosi ok. 10 zł, więc jest to groszowa sprawa.
Wydajność jest przeogromna, używam jej od kilku miesięcy 2-3 razy w tygodniu i nadal mam ponad połowę opakowania. Nie ukrywam, że nie oszczędzam jej za bardzo.
Konsystencja jest gęsta, do złudzenia przypomina budyń. Nie spływa z włosów, a jest to bardzo wygodne. Zapach jest intrygujący, choć dla niektórych może być zbyt ciężki, duszący. Dla mnie jest to piękna woń wanilii, którą czuję jeszcze kilka godzin po umyciu włosów.
Nie przyspieszyła przetłuszczania włosów, nie obciąża, nie powoduje łupieżu.
Maska Kallos Vanilla była na mojej wishliście od długiego czasu, przez pozytywne opinie blogerek. Postanowiłam ją wypróbować i... nie zawiodłam się.
Oczywiście maska zamknięta jest w ogromnym słoju (1000 ml), szata graficzna widoczna na zdjęciu. Wizualnie prezentuje się ciekawie.
Cena (drogeria Hebe) wynosi ok. 10 zł, więc jest to groszowa sprawa.
Wydajność jest przeogromna, używam jej od kilku miesięcy 2-3 razy w tygodniu i nadal mam ponad połowę opakowania. Nie ukrywam, że nie oszczędzam jej za bardzo.
Konsystencja jest gęsta, do złudzenia przypomina budyń. Nie spływa z włosów, a jest to bardzo wygodne. Zapach jest intrygujący, choć dla niektórych może być zbyt ciężki, duszący. Dla mnie jest to piękna woń wanilii, którą czuję jeszcze kilka godzin po umyciu włosów.
Kosmetyk świetnie radzi sobie z suchymi, zniszczonymi i łatwo plączącymi się włosami. Potrafi je doskonale ujarzmić i zdyscyplinować. Nie puszą się i nie elektryzują.
Włosy po zastosowaniu są gładkie, śliskie, jedwabiste i lśniące naturalnym blaskiem. Wyglądają na zdrowsze i gęstsze.
Oczywiście produkt sprawia, że kosmyki są fantastycznie odżywione i sprawiają wrażenie lepiej nawilżonych.Nie przyspieszyła przetłuszczania włosów, nie obciąża, nie powoduje łupieżu.
Podsumowując, w tej kategorii cenowej jest absolutnym hitem. Rzecz jasna, nie radzi sobie z regeneracją i całkowitym odżywieniem włosów suchych, ale wpływa na to, że problem ten staje się mniej widoczny. No, ale, kto by oczekiwał rewelacyjnych rezultatów od maski za niecałe 10 zł?
Generalnie uważam, że maska jest godna polecenia. U mnie spisała się bardzo dobrze, być może dlatego, że nie oczekiwałam od niej wiele. Moim upragnionym efektem był brak problemów z rozczesywaniem, odżywienie i lekkie nabłyszczenie.
Suma summarum, tę odżywkę oceniam na mocną 4. Spisała się całkiem nieźle, ale nie wiem, czy do niej wrócę.
Lubicie kosmetyki Kallosa? Jeśli tak, jakie?
Ja nie miałam jeszcze żadnych masek do włosów z tej firmy, ale planuję kupić latte i właśnie tą :)
OdpowiedzUsuńKuszą mnie te maski i ich wielgachne pojemniki :D
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy tej maski, ale moje włosy zdecydowanie potrzebują takiej, po której rzeczywiście będą zdrowsze, a nie tylko na takie wyglądać:)
OdpowiedzUsuńChociaż cena 10zł za litr maski brzmi kusząco:)
Niedawno stałam sue posiadaczka latte..kocham całym sercem ;)
OdpowiedzUsuńplanuję ją kupić jak tylko skończę kallos latte która też jest super
OdpowiedzUsuńJa mam latte i bardzo ją sobie chwalę ;) tej jeszcze nie miałam okazji używać, ale to nic straconego :) myślę, że na nią też przyjdzie pora :D
OdpowiedzUsuń