O tej maskarze nasłuchałam się sporo od koleżanek. Wszystkie były bardzo zadowolone działaniem, jednak mnie odrzucała ta szczoteczka, niemalże identyczna jak ScandalEyes by Rimmel, która jest dla mnie najprościej mówiąc, ogromnym niewypałem.
Jednak postanowiłam zaryzykować. Do zakupu zachęciło mnie ładne opakowanie ze sporą pojemnością (12 ml) oraz niska cena, ok. 15 zł.
Moja opinia: Nie jestem w stanie stwierdzić czy jestem zadowolona z tego tuszu, czy wręcz odwrotnie. To wszystko z bardzo prostej przyczyny- stosowany samodzielnie okropnie skleja rzęsy, natomiast jako wykończenie makijażu przy wcześniejszym zastosowaniu innej maskary sprawdza się znakomicie. Dziwne, prawda?
Szczoteczka jest bardzo duża, ciężko ją wyprofilować i dotrzeć do każdej rzęski. Z pewnością trzeba ją wyczuć. Dużym atutem dla mnie jest to, że posiada włoski- nie jest silikonowa.
Najpierw maluję rzęsy słabą maskarą, która subtelnie przyciemnia moje naturalnie jaśniutkie rzęsy. Na koniec jedno albo dwukrotnie maluję oko tuszem Pump Up Booster, który maksymalnie podkreśla, podkręca i pogrubia rzęsy. Właściwości wydłużających nie zauważyłam, ale nie potrzebuję tego efektu.
Specyfik stosowany równocześnie z innym świetnie rozdziela i rozczesuje rzęsy. Samodzielnie- wręcz przeciwnie. Prezentuje się delikatnie mówiąc okropnie.
Tusz nie kruszy się, nie rozmazuje i nie osypuje w ciągu dnia. Naprawdę jest długotrwały. Jeśli wykonamy staranny makijaż- jest to duży atut, jeśli niedbale- to spora niedogodność.
Łatwo się go zmywa, nie podrażnia oraz nie uczula moich wrażliwych oczu. W razie potrzeby można wykonywać drobne poprawki w ciągu dnia bez żadnych obaw.
Jeśli chodzi o lekki i staranny makijaż na co dzień to jak najbardziej polecam. Sprawdza się o wiele lepiej, niż wiele znanych i kilkakrotnie droższych maskar. Jednak, jeśli nie mamy czasu na malowanie rzęs- raczej warto omijać tą maskarę.
Czy do niej wrócę? Raczej nie, rzadko pozostaję wierna maskarą. Musi mnie naprawdę pozytywnie zaskoczyć, a ta jest po prostu... przeciętna.
Chociaż muszę przyznać, że jest jedna, która jest najbliższa mojemu ideałowi i z przyjemnością do niej wracam. Maybelline Colossal Volum Express.
nie miałam przyjemności jej używać i chyba nie mam czego żałować :)
OdpowiedzUsuńNo, niekoniecznie. O wiele lepsze maskary ma Wibo czy Lovely :)
Usuńa ja znów średnio lubię Wibo ;) zalezy od rzęs :) a Ty widać masz piękne :)
UsuńRównież uważam,że ta maskara jest przeciętna i raczej nikomu jej nie polecam
OdpowiedzUsuńDokładnie, jest wiele lepszych
UsuńNa pewno jej nie kupię!
OdpowiedzUsuńA mi sie bardzo podoba:) fajne delikatnie podkreślone rzęsy , ładnie uniesione i rozdzielona:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńnawet dobry efekt, ale ja mam swój ulubiony tusz z essence;]
OdpowiedzUsuńhm ja nei mialam problemu z posklejanymi rzęsami i wlasnie za ta szczoteczke ja lubie :) na moich rzesach spisuje sie rewelacyjnie
OdpowiedzUsuńNo pewnie, każdy ma inne rzęsy i każdemu służy co innego :)
UsuńJakoś nie lubuje się w Miss Sporty, ale rzęsy wyglądają całkiem ładnie. Choć faktycznie jak podobne efekty daje 2x tańsze wibo, to po co przepłacać
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Niedługo zrobię krótkie recenzje wszystkich maskar, w tym dwóch właśnie od Wibo
UsuńJa jeszcze nie trafiłam, na idealny dla mnie tusz do rzęs. Każdy ma jakąś wadę: albo się kruszy, albo nie jest długotrwały lub jakaś inna przyczyna.. Czekam na kolejne recenzje ;]
OdpowiedzUsuńJeszcze żadnej mascary też firmy nie używałam, ale mam swoją ulubioną:)
OdpowiedzUsuńNie lubię dużych szczoteczek :) Wolę te mniejsze, zgrabniejsze :)
OdpowiedzUsuńNie znam jej niestety ale widzę że niewiele mnie ominęło :)
OdpowiedzUsuńnie znam tego tuszu,aczkolwiek uzywalam z tej firmy jz nie jednego.zaden mnie nie zachwycil.
OdpowiedzUsuńja tez mam kilka kiepskich tuszy,ktore w polaczeniu tworza niemal idealny :P coż jak widac nie ma tuszu ktory do konca by zadowolil.
zapraszam do mnie,nowa notka :)
własnie sie zastanawiam czy ja kupic czy nie?
OdpowiedzUsuńhttp://jaagu5.blogspot.com/